Sędziowskie kontrowersje boiskach Ekstraklasy pojawiają się co tydzień. Dlaczego i jak to ukrócić?


Poziom polskiej piłki wzrasta na co wskazują wzrosty w Rankingu UEFA. Jeśli chodzi o sędziowanie, co tydzień spotykamy się z kontrowersjami. Jak z tym walczyć?

14 marca 2025 Sędziowskie kontrowersje boiskach Ekstraklasy pojawiają się co tydzień. Dlaczego i jak to ukrócić?
www.zbyszkofoto.pl / Z.Harazim

Cieszymy się wzrostami Polski w Rankingu UEFA. Coraz więcej spotkań Ekstraklasy dostarcza nam niemałych emocji. Nie brakuje pięknych bramek, zjawiskowych akcji, jakościowych zawodników. W programach piłkarskich poświęconych polskiej piłce coraz częściej pojawiają się segmenty dotyczące sędziowskich kontrowersji. Niestety, z miesiąca na miesiąc są coraz bardziej przepełnione materiałami do analizy.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy wejdziemy na stronę Polskiego Związku Piłki Nożnej, zobaczymy plik zatytułowany „Przepisy Gry 2024/2025”. Klikamy w odnośnik. Naszym oczom ukazuje się książka umieszczona w pliku PDF licząca sobie 276 stron. Abecadło sędziów, wszystkie regulacje dotyczące tego, co dzieje się na boisku opisane w jednym miejscu, opatrzone estetycznymi ilustracjami i rozległymi wyjaśnieniami.

Kilka słów o bardzo niejednoznacznym dokumencie

Taki dokument powinien być swego rodzaju likwidatorem sytuacji, w których jedna sytuacja może być interpretowana na pięć różnych sposobów. Wszystko zależy od sędziego. Jeden stwierdzi – przewinienie, drugi będzie kontynuował grę. Zjawisko niepozorne, ale bardzo szkodliwe. Wytwarza się poczucie wyrządzonej krzywdy i niesprawiedliwości. Czasami błędy mogą wypaczyć wynik meczu, zwłaszcza, gdy do incydentu dochodzi do pola karnego. Stara piłkarska prawda mówi, że „karny to jeszcze nie gol”. Zgoda, ale gdy odłożymy ludowe mądrości i przyjrzymy się statystykom, otrzymamy wyraźną odpowiedź – strzał z rzutu karnego jest warta między 0,70 a 0,80 xG. Dużo. Bardzo dużo.

Mijają tygodnie, wraz z nimi kolejne sędziowskie kontrowersje

Mecz Puszcza Niepołomice – Motor Lublin sprzed tygodnia. Debiut kameralnego obiektu pod Krakowem w Ekstraklasie. Wielkie święto dla wyjątkowej społeczności kibiców miejscowej Puszczy. Niestety, sielankowy nastrój pęka jak porcelanowa filiżanka, która wyślizgnęła się z rąk futbolowych Bogów. Wrzutka Puszczy Niepołomice w pole karne pod koniec spotkania spotyka się z ręką Harve Matthysa w okolicach łokcia. Marcin Kochanek wskazuje na jedenasty metr, po chwili jednak zostaje przywołany, by ponownie zapoznać się z sytuacją. Arbiter cofa decyzje o podyktowaniu rzutu karnego tym samym nasycając nastroje kibiców, dziennikarzy, którzy rozpoczynają tysięczny odcinek sagi zatytułowanej „Czy sędzia miał rację?”.

Hit kolejki w 1. Lidze. Wisła Kraków podejmuje Arkę Gdynia. Duży ciężar gatunkowy. Obie ekipy tkwią w walce o wyśniony awans do PKO Ekstraklasy. W pierwszej połowie piłka spada na rękę Tornike Gaprindaszwilego, gracza Arki Gdynia, w polu karnym podopiecznych Dawida Szwargi. Sędzia zostaje wezwany do VAR. Mimo, że łokieć Gruzina miał kontakt z futbolówką, Paweł Raczkowski po konsultacji z resztą swojej ekipy nie decyduje się, by wskazać na wapno. Czemu? Niestety, nie wiemy.

Puchar Polski. Legia Warszawa podejmuje Jagiellonię Białystok. Pojawiają się kontrowersje. 74 minuta spotkania, kontakt Pawła Wszołka z Oskarem Pietuszewskim. Na chłopski rozum – faul na pograniczu. Kluczowe jest jednak to, co dzieje się wcześniej.

– Niezależnie od szczegółów tej fazy akcji, wcześniej był faul na lewym obrońcy Legii. Przy linii bocznej o piłkę walczyli Dusan Stojinović, Miki Villar i Ruben Vinagre. Zawodnik Legii został tam uderzony w kolano, wtedy piłkę przejęła Jagiellonia. Dlatego rzut karny i tak musiałby zostać odwołany nawet wtedy, gdyby Wszołek rzeczywiście popełnił faul w polu karnym. Tak naprawdę najłatwiejszą decyzją byłby powrót do faulu na Vinagre i podyktowanie rzutu wolnego dla Legii w pobliżu sędziego asystenta Bartosza Heiniga. Rzutu karnego po prostu być nie mogło – tłumaczy Szymon Marciniak dla TVP Sport.

Można postawić plusik chociaż za to, że spróbował podejść do kamer i wytłumaczyć się kibicom z takich decyzji. Nie zmienia to faktu, że sędzia Piotr Lasyk analizował sytuację z faulem na Pietuszewskim przez dobre kilka minut. Czemu? Nie wiemy.

To nie jedyna kontrowersja z tego spotkania. Wciąż zastanawiająca jest kwestia domniemanego zagrania ręką w Ilii Szkurina w polu karnym Legii Warszawa. Sędziowie mieli wątpliwości, co do tej sytuacji, ale po raz kolejny stwierdzili, że nie doszło do zagrania piłki ręką.

– Miałem do dyspozycji ujęcia z siedmiu kamer i żadne z tych ujęć nie dowodzi, że piłka uderzyła w rękę Szkurina. Widać, że piłka po zagraniu Pululu uderzyła Szkurina w głowę. Oczywiście, że „śmierdzi” tym, że piłka mogła też dotknąć ręki, ale nie mam na to ani jednego dowodu. Słyszałem, że powtórka tej sytuacji była pokazana po zrobieniu „zooma”, ale widać na niej piłkę pod ręką, a nie uderzenie czy dotknięcie piłki ręką… – tłumaczył się Szymon Marciniak.

 

Mimo to pojawiają się nagrania, które świadczą o dwóch, bardzo istotnych kwestiach:

  1. Były piłkarz Stali Mielec dotknął piłki ręką, o czym świadczy tor lotu futbolówki
  2. Ręce Ilii Szkurina nie były naturalnie ustawione. Nikt z nas nie chodzi trzymając dłonie nad głową

Nie było dwóch potencjalnych karnych dla Jagiellonii Białystok, które mogły całkowicie zmienić bieg tego spotkania. Mecz zwyciężyła Legia Warszawa 3-1. To „Wojskowi” zameldują się w półfinale Pucharu Polski.

Do puli możemy dorzucić mecz Jagiellonia Białystok – Raków Częstochowa z listopada ubiegłego roku. Na efektowną symulkę Michaela Ameyawa dał nabrać się sędzia Jarosław Przybył, który podyktował jedenastkę dla „Medalików”.

Niemało kontrowersji wywołała także czerwona kartka dla Michała Gurgula w meczu Lecha Poznań z Puszczą Niepołomice. Tamto spotkanie sędziował Paweł Malec.

Sędziowie umywają ręce

Co tydzień pula się poszerza. Decyzje sędziowskie mogą mieć wpływ na dalszy przebieg meczu. Zmieniają kompletnie mentalność, nastawienie, schematy gry. Robota arbitra to presja i odpowiedzialność – pod warunkiem, że rzeczywiście chce, by wszystko przebiegało uczciwie. Ekstraklasowy sędzia, by znaleźć się w takim miejscu jakim jest musiał jednak przejść niełatwą ścieżkę. Spędzanie weekendów na obrzeżach cywilizacji za marne pieniądze przyjemnie nie jest. Dobrze wiemy też, że publiczność w niższych ligach jest większym zagrożeniem dla sędziego. Niekiedy piłkarze czy trenerzy tracą zmysły i zapominają już nie tylko o fair-play, ale i savoir-vivre. Jeżeli ktoś przeżył takie ekscesy i dalej sędziuje znaczy, że chyba robi to z pasji, czyż nie?

Problemu szukamy dalej. Zauważmy, że ogromna część kontrowersyjnych sytuacji dotyczy zagrań ręką. To właśnie ten przepis tworzy najwięcej nowych pól interpretacyjnych. Jeden sędzia powie tak, drugi sędzia powie nie. Szary kibic nie wie już co ma o tym myśleć. Piłka nożna miała być grą o prostych, dość jednoznacznych zasadach. Tymczasem mamy do czynienia się z takimi casusami, których nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć. Zresztą, przeczytajcie sami.

Nieprzepisowe kontakty ręki z piłką

Dla oceny kontaktu ręki z piłką uznaje się, że górna granica ręki znajduje się na wysokości pachy. Nie każdy kontakt ręki lub ramienia zawodnika z piłką jest nieprzepisowy. Dochodzi do przewinienia, gdy zawodnik:

  • rozmyślnie dotyka piłkę ręką lub ramieniem, np. poprzez ruch ręki/ramienia w kierunku piłki,
  • dotyka piłkę ręką lub ramieniem, gdy powiększały one w sposób nienaturalny ciało zawodnika. Zawodnik uważany jest za nienaturalnie powiększającego swoje ciało, gdy ułożenie jego rąk/ramion nie stanowi następstwa ruchu ciała w danej sytuacji lub nie jest tym uzasadnione. Mając rękę/ramię ułożone w takiej pozycji, zawodnik podejmuje ryzyko, że zostaną one trafione przez piłkę, a on zostanie za to ukarany.
  • zdobywa bramkę na przeciwniku: bezpośrednio ręką/ramieniem, nawet jeżeli kontakt ten był nierozmyślny (dotyczy to też bramkarza), natychmiast po tym, jak piłka trafiła go w rękę/ramię, nawet jeżeli kontakt był nierozmyślny.

 Bramkarz podlega takim samym ograniczeniom dotyczącym zagrania piłki ręką, jak pozostali zawodnicy poza polem karnym. Jeżeli wewnątrz własnego pola karnego bramkarz zagrywa piłkę ręką, gdy nie jest to dozwolone, zarządza się rzut wolny pośredni, jednak nie stosuje się żadnych sankcji dyscyplinarnych – czytamy w przepisach gry.

Na pierwszy rzut oka, wszystko ładnie wyjaśnione. Gdy przyjrzymy się zagadnieniu nieco głębiej, dostrzeżemy pole do luźniejszej interpretacji. Sędzia nie jest biologiem i słowo „nienaturalny” w kontekście ułożenia ciała, interpretacji czy ułożenie rąk stanowi, czy nie następstwa ruchu ciała, jest trudne do obiektywnej interpretacji. Cały bałagan zaczyna się od słów „Nie każdy kontakt ręki zawodnika z piłką jest nieprzepisowy”. Damian Smyk w programie Uniwersum Ekstraklasy podzielił się anegdotką o Wojciechu Kowalczyku, który uważał, że każdy kontakt ręki z piłką powinien być penalizowany. Pomysł kontrowersyjny, ale patrząc na współczesne boiska możemy dojść do przykrego wniosku – gorzej już nie będzie.

Całkowicie słusznie narzekamy na poziom sędziowania w Ekstraklasie. Czujemy się jak w kinie. Wyniki meczów wydają nam się niezłym sciene-fiction (z podkreśleniem fiction), kontrowersyjne sytuacje i ich interpretacje sędziowskie to dramaty groteskowe, wszystko to jeszcze przedziurawione dłużącymi się przerwami na wideoweryfikację VAR. Bo jak się okazuje – osiem kamer to wcale niewystarczająco, by móc w miarę szybko rozwiać wszelkie wątpliwości.

Przemoc następstwem kontrowersji sędziowskich

Niemniej, Polska to niejedyny kraj, gdzie konflikt na linii sędziowie – reszta świata narasta. Goncalo Feio nazywający sędziego Łukasza Kuźmę pajacem j…..m to oczywiście skandal i upadek obyczaju, ale wciąż mały kaliber przy tym jak zachował się Paulo Fonseca. Portugalski trener Olympique Lyon został zawieszony aż do listopada za zachowanie budzące grozę i zastraszanie wobec arbitra.

– Rzucił się na mnie z wrogim nastawieniem. Z miejsca postanowiłem go wyrzucić. To wymknęło się spod kontroli. Wtedy stał się jeszcze bardziej natarczywy. Próbował uderzyć mnie z byka. Wydaje się, że doszło nawet do kontaktu naszych nosów – relacjonował sędzia spotkania, Benoit Millot.

Poziom sędziowania wzbudza także kontrowersje na obszarach nieco bliższych nam geograficznie.

– Myślę, że pomyłki sędziowskie to nieodłączny element piłki nożnej w każdym miejscu na świecie a państwa bałtyckie nie są pod tym względem wyjątkiem. Wszystko jednak odbywa się na dużo mniejszą skalę. Jeśli arbiter podejmie kontrowersyjną decyzję to dyskutuje o niej przykładowo 100 osób a nie 10 tysięcy. Wszystko bardziej dzieje się w przestrzeni internetowej, nikt nie rozbiera tego na czynniki pierwsze w telewizji, gazet zaś nie ma zbyt wiele. Emocji przy tym nie brakuje, natomiast nie powiedziałbym aby tamtejsi fani obrzucali się mięsem aż tak jak nasi. – opowiada Rafał Kobza z portalu baltyckifutbol.pl

Ekspert wyjaśnia nam, że mniejsze natężenie emocji wynika z innej kultury kibicowskiej – dużo mniej nastawionej na rywalizacje czy słowne przepychanki.

Fakt faktem, decyzje sędziowskie w Polsce rozdrabniamy na czynniki pierwsze. Coraz więcej wydawców decyduje się na wprowadzenie w programy segmentów dotyczących kontrowersji związanych z decyzjami arbitrów. Sztandarowym przykładem, dobrze znanym z polskich boisk jest obecność Adama Lyczmańskiego, byłego arbitra w programie Liga+Extra na Canal+. Być może nieco większa liczba platform na której podejmujemy ten temat sprawia, że traktujemy sędziów nieco inaczej. Niemały wpływ na postrzeganie pracy arbitrów miała także emisja serialu „Sędziowie” obrazującego największe trudy pracy polskich arbitrów na ekstraklasowych boiskach.

Wciąż jednak emocji jest naprawdę wiele. Goncalo Feio narzekający na pracę sędziów na konferencjach prasowych, czy wręcz wyzywający arbitrów. Piłkarze wiecznie rozkładający ręce, wdający się w dyskusje nawet jeżeli są świadomi, że decyzja sędziego jest prawidłowa. Futbol to przede wszystkim emocje, to, co dzieje się w głowie – to jednak nie usprawiedliwia buractwa. Buractwa, które nie jest pojęciem obcym także w innych krajach.

– Najgłośniejszym wydarzeniem w zeszłym roku z udziałem arbitra był wrześniowy mecz litewskiej A Lygi między Dainavą Olita a Sūduvą Mariampol. Do pierwszej połowy było 2-1 dla gości. Sędzia główny Orestas Abramavičius najpierw po sprawdzeniu na VARze przyznał Sūduvie rzut karny, a potem przy drugiej jedenastce wyrzucił z boiska piłkarza Dainavy uznając, że w starciu nie było intencji w walce o piłkę, a był to dodatkowo ostatni obrońca przed bramkarzem. Faktycznie były to dyskusyjne decyzje a za eskalowanie emocji  arbiter wyrzucił na trybuny trenera Dainavy Siergieja Kuzniecowa i jednego z członków jego sztabu. Gdy Abramavičius schodził z liniowymi z boiska na przerwę jeden z miejscowych fanów podbiegł do niego i złapał za szyję posyłając wcześniej groźby. W efekcie mecz przerwano, Sūduva dostała walkower, Dainava poniosła szereg konsekwencji. – opowiada nam Rafał Kobza. 

Poziom zabezpieczeń w polskiej piłce poszedł na tyle do przodu, że raczej sędziowie Ekstraklasy nie muszą obawiać się agresywnych kibiców. Dziś, dużym problemem w naszym futbolu jest to, że emocje przenoszą się na ławkę rezerwowych. Znowu wracamy do meczu Radomiaka Radom z Legią Warszawa, zachowania dwóch portugalskich szkoleniowców i ich współpracowników.

Sztab szkoleniowy miał pretensje do sędziego Łukasza Kuźmy, że pokazywał kartki w stronę ławki rezerwowych, ale nie było wiadomo kogo karał. W tej materii białostocki arbiter jak najbardziej zawinił, ale członkowie sztabu szkoleniowego nie są święci. Wystarczy się nie drzeć, nie zachowywać się jak zwierzę i pewne sytuacje, nawet kontrowersyjne przyjmować z klasą. Tak jak trener Adrian Siemieniec, który po spotkaniu z Legią Warszawa nie krył żalu do Szymona Marciniaka, ale jednocześnie przyznał z pokorą, że jego zespół mógł być po prostu lepszy.

Gdy sędziowie będą tłumaczyć się ze swoich decyzji przyniesie to same korzyści. Dla nich także.

Wnioski nasuwają się same. Zasady regulujące kontakt ręki z piłką muszą zostać nieco skonkretyzowane. Całkiem obiecująco wygląda także rozwiązanie testowane na boiskach Bundesligi – sędziowie po podjęciu decyzji przy pomocy systemu VAR są zoobowiązani publicznie ją uzasadnić. Ta propozycja nie powinna wzbudzać większych kontrowersji. Skoro arbiter podjął decyzje X, musi wiedzieć dlaczego to zrobi. Kontrowersje nie znikną, ale praca arbitra nie skończy się na końcowym gwizdku. Z meczu tłumaczą się trenerzy, piłkarze, czasem prezesi – skoro sędziowie są także aktorami tego widowiska, czemu unikają kamer i mikrofonów?

Sezon 2024/2025 pokazuje jaki wpływ na cały krajobraz futbolu mogą mieć drobne nieścisłości w przepisach. Pojawiają się trudne do przyjęcia, dyskusyjne decyzje. Wszystko podsycają emocje, tworzą się skandale, lawina hejtu na sędziów. Kiedy to wreszcie ukrócimy?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze